Szkoła Podstawowa w Płonce im. Władysława Kwiecińskiego "Lubicza"

Statystyki

  • Odwiedziło nas: 749211
  • Do końca roku: 236 dni
  • Do wakacji: 43 dni

Kalendarium

Czwartek, 2024-05-09

Imieniny: Grzegorza, Karoliny

Kartka z kalendarza

Wybrane wiersze Władysława Kwiecińskiego "Lubicza"

   80 rocznica wybuchu II wojny światowej jest doskonałą okazją do publikacji na naszej stronie zbioru wierszy Władysława Kwiecińskiego. Sylwetkę tej postaci mieliśmy okazję już zaprezentować w oddzielnym artykule. Tym razem poznajemy "Lubicza" z zupełnie innej perspektywy, jako utalentowanego autora poezji, poruszającej różne wątki i różnorodną tematykę.

   "Lubicz" nie był autorem działającym w zorganizowanych grupach poetykich, próżno też szukać u niego awangardowych zabiegów formalnych i popularnych w tamtych czasach eksperymentów stylistycznych. Jest to przykład twórczości nieskalkulowanej, pisanej z wewnętrznej potrzeby tworzenia i wyrażania swoich obserwacji i uczuć. Wiele przykładów takiej twórczości uznawanych jest przez czytelników za równie wartościowe, co utwory bardziej znanych i promowanych, zawodowych literatów. W prezentowanych wierszach  czytelnik odnajdzie ślad tamtej epoki, czasu skażonego wojną, śmiercią i zniszczeniem. Jak można łatwo zauważyć, mamy tu wątki biograficzne, blisko związane z doświadczeniami II wojny światowej, ale również z intymnym przeżyciem estetycznym, jakie każdy wrażliwy twórca potrafi przełożyć na język poetycki podczas aktu tworzenia. 

   Prezentowany zbiór wierszy udostępniamy dzięki współpracy naszej szkoły z synem żołnierza-poety, Andrzejem Kwiecińskim, który wiersze odnalazł, zredagował i zdecydował się udostępnić czytelnikom. W ich imieniu dziękujemy za te przykłady miłości do słowa i poezji, ocalenie jej od zapomnienia.

   Zbiór wierszy podzielony został na sześć rozdziałów tematycznych, które stanowią mapę zainteresowań i inspiracji autora, dobrze oddajacą to czym żyła i oddychała osobowość poetycka "Lubicza". Zapraszamy do lektury.

 

1. Polsko!

Kocham Polskę 
(28.XII.1939)  
 
Kocham pola cicho śpiące,
                        drzew korony,
I głos kosy, głos dzwoniący
                        czarne wrony.  
 
Kocham sady roześmiane,
                        ptaków śpiewy,
Kłosy zboża wyzłacane,
                        wiatrów wiewy.  
 
Kocham rzeki te szemrzące,
                       koncert polny,
Stare bory te szumiące,
                       kraj ten rolny.  
 
Kocham ostry rytm maszyny
                       i Tatr szczyty,
Grząskie bagna i doliny,
                       wód błękity.  
 
Kocham ręce pracujące
                       bez nagrody
Serca Polskę miłujące 
                       i swobodę. 
 
 
Dla Ciebie Polsko!   
(26.XI.1939)  
 
Ziemio nasza rzeźbiona:
             kilofem, pługiem i kielnią
             jęknęłąś znowu gnębiona
             przemocą wroga piekielną.  
 
Ojczyzno! - Twe ideały
             głęboko w sercu nosimy,
             pamiętni Twojej cnej chwały
             w świetlaną przyszłość wierzymy.  
 
Wolności sztandar wysoko
             wznosimy ponad swe życie,
             wpoiłaś miłość głęboką,
             przy której trwamy niezbicie.  
 
Choć wróg nas ciągle tumani,
             przetrwamy jeszcze i gorzej
             potężną wiarą owiani,
             że wkrótce wzbije się orzeł.  
 
Karabin uchwycim w dłonie
              dla świętej wolności sprawy,
              każdemu lico już płonie,
              kto jest Polakiem, kto prawy.  
 
Dla Ciebie Polsko! Dla Ciebie!
              niesiemy swe życie w dani,
              niech Cię ustrzeże Bóg w niebie,
              ty jesteś serc naszych Pani. 
 
 
Polsko Ty żyjesz   
(1939/1940)  
 
Polsko Ty żyjesz, choć Twoje grody,
Sioła, kościoły wyniszczył wróg.
Polsko odzyskasz swoje swobody,
Bo piersi nasze Twej twierdzy próg.  
 
W podziemiach rosną Twoje legiony,
Ofiarnych synów, potężny huf.
Na nic żołdackie, wrogie zagony,
Na nic są kraty i krocie luf.  
 
Nad szubienice, baty i knuty,
Ponad okrutne katorgi twierdz,
Stoją potężne Twoje reduty,
Zawsze Ci wiernych, tych polskich serc.   
 
  
Polsce służ!   
(1939/1940)  
 
Łza nam nie tryska, choć ciemną nocą
Domek rodzinny często się śni,
Gdy CKM-y gdzieś zarechocą,
Wiemy, że idziem, jak ojce szli.  
 
Żołnierz na wojnie, to nie w paradzie,
Gdzie go otacza oklasków czar,
Tu poprzez trupy go poprowadzi:
Honor, Ojczyzna w stalowy żar.  
 
Krew nas nie razi z otwartej rany,
Ani przedśmiertny, nerwowy skurcz,
To jak ostatni rozkaz wydany:
Ja już odchodzę – ty Polsce służ!  
 
Ten wielki rozkaz w serce się wrzyna
I krzepi w żyłach oziębłą krew,
Przejdzie on zawsze z ojca na syna,
Będzie porywał na każdy zew. 
 
 
Jak słodko jest umrzeć za Ojczyznę   
(15.VIII.1940)  
 
Krzyż virtuti militari,
znak zwycięstwa, twojej chwały 
              zdobi ci cną pierś.  
 
Żeś nie uląkł się granatu,
żeś drwił nawet i z armaty 
              za to tobie cześć.  
 
Swoją polską, dzielną duszę,
co to męstwem wroga wzruszy, 
               ukazałeś nam.  
 
Za twą cichą, znojną pracę,
nasze modły tam kołaczą
               aż u niebios bram.  
 
Na żałosne twe requiem
dzwon kościelny ci nie bije 
               lecz huk dział ci gra.  
 
Wystrzelono trzy naboje
za twe trudy, za twe znoje, 
                w oku błysła łza.  
 
O! jak słodko. O! jak mile
oddać Polsce życia chwile, 
                znaleźć w polu grób. 
 
 
2. Tam
 
Tam
(29.VIII.1937)  
 
Czasem serce zakwili 
              do miejsc znanych i drogich,
              gdzie są ludzie tak mili,
              wiejskich zagród ubogich.  
 
Tam wśród puchu zieleni 
              pagórki sterczą w niebo,
              rowami woda się pieni,
              szemrząc cicho w swym biegu.  
 
Tam jest ptasząc bez liku, 
              co śpiewaja radośnie, 
              że od gwaru i krzyku 
              aż mi serce wciąż rośnie.  
 
Tam i zwierząt jest dużo, 
              proszę spojrzeć w te łany 
              jak ścigają się hożo, 
              jak udają się w tany.  
 
Na tym krasnym kobiercu 
              wiejskich trawek i kwiatów, 
              lekko jest mi na sercu, 
              jestem w kraju zaświatów. 
 
 
Refleksje   
(wakacje 1935)  
 
Słońce zapadło w bezkresną dal,
Nad głową moją złote skry gwiazd,
Cała przyroda przyowdziewa kir                       
                        i cicha noc spływa.  
 
Wiosko rodzinna mi ciebie żal,
Spokojna z dala huczących miast,
Czuję twej pracy tętniący wir                     
                       co chlebem ci bywa.
 
 
Wędrowne ptaki
(1.X.1941)  
 
W jesienne tumany chmur straszydła
rozpięły potężne skrzydła,
ku obcym stronom, krajom wytchnienia,
gdzie znów zabłysły wiosenne lśnienia,
wędrowne ptaki.  
 
W pożegnaniu krążą nad domami,
nad spulchnioną ziemią, nad lasami;
smutnym jękiem tną ciche przestworza,
zmysłem wiedzione przez góry, morza,
na stare szlaki.  
 
Wędrowcy! – gdy spoczniecie w obczyźnie
zanućcie pieśń o mojej Ojczyźnie.
Śpiewajcie: o jej łąkach, polach,
o krzakach dzikich głogów, kąkolach,
o starych jej borów – tęgich dębach,
których czas nie kruszy w swoich zębach,
o strumykach, o świerkach i wrzosach,
o wierzby płaczącej długich włosach,
kaskadach ptaków – radosnym śpiewie,
do snu kołyszącym wiatru wiewie,
morzu majaczącym tam w oddali,
o zachodzie słońca, co w opali
promieniem swym żegna znojną ziemię,
opiewajcie także ludzi plemię,
który dzielnie dźwiga trudu kruże
i o szczytach gór, co jakby stróże
pilnują krańców tej rubieży
i o kościoła wysokiej wieży,
domu ukojeń i myśli wzlotu
i o fabrykach pełnych warkotu
i o pięknych bagnach i dolinach,
o miłujących Ojczyznę synach.  
 
Niechaj poznają odległe rzesze
rodzinne nasze, drogie pielesze.
Zanieście uścisk im naszej dłoni
do zgodnej pracy na ziemskiej błoni.  
 
 
O życie! 
(12.X.1941)  
 
O wiosno!
Twa rosa, co spada
swym ożywczym chłodem,
do wszystkich ziół gada:
Dlaczego my strudzeni
czerpać nie możemy
w zdroju twych strumieni
siły i mocy?
Dlaczego giniemy
Wśród mroków nocy?
Dlaczego wycieńczeni
przymieramy głodem?  
 
O słońce!
Hojność twojej fali darzy całą ziemię
leżącą w oddali.
Nam obce twe łaski,
promień twój nie sięga,
nie stroi w obrazki
znoju i trudu.
Nam czarna siermięga
wśród życia brudu.
Gdzie są twe odblaski,
gdy zbyt ciężkie brzemię?  
 
O życie!
Słoneczne promienie
i wiośniana rosa
nie żłobią twych kolei ,
ciebie orać trzeba
potężnym ramieniem,
by czarnego chleba
zdobyć tym co proszą,
wśród twoich zawiei. 
 
 
Miasto
(16.IX.1940)  
 
Miasto swój szkielet 
           kryje wśród nocy, 
          milczy o klęskach 
           po znojnej pracy.
Okute w lody 
           kajdany groźne 
           samotnym ciężkie 
           bezdomnym mroźne.
Baldachim czarny   
           nad murem zwisa, 
           zamilkły głosy 
           ustał ruch – cisza...      
 
 
Dzisiaj z Bachusem
(10.III.1942)  
 
Hej, dzisiaj z Bachusem popod ręce,
powierzywszy mu nad nami stery,
urągamy ludziom, urągamy męce,
śpiewamy hymny na cześć Wenery.  
 
Śmiało koledzy! Wystrzelmy śmiechem,
aż utkwi radość gdzieś w błękicie,
wstrząśnijmy świat ten potężnym echem,
że nic lepszego nie ma nad życie.   
 
 
Do zjadacza chleba
(1.XI.1941)  
 
By Cię nie dotknęło piętno 
             ty zjadaczu chleba, 
             po tym życiu, co nam dane, 
             coś zostawić trzeba.
Więc nie żałuj swych rąk startych, 
             doznanego trudu, 
             twoich czynów kopcem będzie 
             pamięć – pomnik ludu.   
 
 
3. Pocałunek wiosny
 
Pocałunek wiosny
(24.VI.1942)  
 
Na widnokręgu jeszcze wstęgi zórz,
perliste krople barwą lśnią
na zbudzonych ziołach, zieleni zbóż
i na pękach drzew, co o wiośnie śnią.  
 
W pocałunku wiosny wypiękniał świat,
dzwoni skowronek znany od lat
swój trel codzienny wśród porannych mgieł,
ziemia życiem tchnie – słychać pracy zgiełk.  
 
W tym radosnym poszumie leśnych drzew,
w tym rozhoworze rzek, stawów i traw,
słychać, czuć i widać wiosenki zew,
co rzuca dokoła krociami barw.    
 
  
Wiosna!
(16.V.1940) 
 
Wiosna! – kołysze liśćmi drzew,
Wiosna! – ptaszęcy budzi śpiew,
Wiosna! – młodzieńczą burzy krew.  
 
Wiosna! – zielenią tryska świat,
Wiosna! – pięknością zwodzi kwiat,
Wiosna! – upojeń czuję czad.      
  
 
Żniwa   
(wakacje 1935?)  
 
Zaśmiało się słońce
Rozwydrzonym blaskiem,
Wyszli w pole żeńcy
Wczesnym dzionka brzaskiem.  
 
Uderzono w kosy
Potężnym ramieniem,
Lecą krople rosy
Za każdym skinieniem.  
 
Pełne życia dziewki
Wiążą dar ten boży,
Płyną skoczne śpiewki
Do wieczornej zorzy.  
 
Obfite zbóż pola
Wielkie dzieło boże,
Napełnią zapola
W stodole, w komorze.  
 
Wielbią wielkość
Boga Szczęśliwi wieśniacy,
Do dostatku droga
Wiedzie przez trud pracy.      
 
 
Jesień   
(wakacje 1935)  
 
Wichry szumiące nad głową
Rzucają zwiędłe kwiaty i liście drzew,
Ziemia widnieje z dala barwą płową
I nagi stoi cicho na miedzy krzew.  
 
Smutno i nudno w dzień jesieni bywa,
Pod głuchym lasem rozpostarta niwa
Ciemnieje w świetle ostatnich promieni,
Wszędzie jest szaro, a nigdzie zieleni.    
 
 
Pieśń jesieni     
(8.XI.1940)  
 
Lecą liście, złote łzy drzew,
               cichą strugą ku ziemi,
               lgną w całunie na jeden zew,
               smutny zew jesieni.
Stłumionym głosem śpiewa bór, 
               co wyrósł na tej ziemi 
               i nuci ptasząt wdzięczny chór 
               tęskną pieśń jesieni.
Zorana niwa cicho łka 
               ponura bez zieleni 
               i trawom rosy tryska łza 
               w głuchą noc jesieni.
Leciuchno płynie srebrna nić 
               po morzu lśnień promieni, 
               legendą swoją pocznie wić 
               w złoty dzień jesieni.  
        
         
Całunem szarug   
(27.XI.1940)  
 
Całunem szarug, dni jesiennych spowity świat,
Wyblakłe lśnienia słońca pochłonęły chmury,
W zamglony widnokrąg wrzynają się kontury
Otulonych w zagatę, pękatych, wiejskich chat.  
 
           A w moim sercu jeszcze czuję miłą wiosnę,
           Rozwija czułe, nowych uczuć, świeże róże,
           Które opromieniają, jak wschodzące zorze,
           Moje młodzieńcze lata – te chwile radosne.  
 
Ale wkrótce radość wiosny na ziemię wróci,
Tchnienie słońca ją zbudzi i życie przywróci,
Śpiewy ptaszęce wytrysną pod niebios stropy,
Zatętnią raźnie drogą chłopców bose stopy,
Cisną kaskadą śmiechu wśród bujnej zieleni, 
- Czy w moim sercu będzie zawsze bez jesieni?           
 
 
 
Chryzantemy
(2.X.1941)  
 
W porze późnej jesieni,
gdy kwiaty ziemię ścielą,
rozkwitły śnieżną bielą
prześliczne chryzantemy.  
 
W kwiecie swoim zamknęły,
gdy zgasły słońca lśnienia,
promiennych dni wspomnienia,
prześliczne chryzantemy.  
 
Pod tchnieniem mroźnej zimy,
gdy zwiędną roślin liście,
zawisną drzew okiście
jak białe chryzantemy. 
 
   
Słoneczniki
(11.X.1941)  
 
Słoneczników długie rzędy,
których blaski już pobladły,
cienie swoje wzdłuż pokładły
na ogrodu zżółkłe grzędy.  
 
Pozwieszały ciężkie głowy
nad liściami, co pokotem,
świecącymi szczerym złotem,
okrywają zagon płowy.  
 
Utęsknione ślą spojrzenia
za wiosennym dni promieniem,
rosy chłodnej ożywieniem,
łowiąc resztę słońca lśnieniem.  
 
Z wami łączę się w tęsknocie,
do tych dni pełnych uniesień,
w tę pochmurną, słotną jesień,
co minęły, jak w przelocie.   
  
  
Śnieg
(23.IX.1940) 
 
Gwiaździste płateczki śniegu 
                        płyną 
            w mglistym tumanie,
Rzucane wiatrem w biegu   
                        giną 
            w białym dywanie.  
 
Na gałęziach drzew okiście   
                       wiszą 
            w zimnej martwocie,
Kołysane chrzęstem liści,   
                       ciszą, 
            w niemej tęsknocie.   
 
   
Mróz
(12.I.1941)  
 
Ostry mróz zakuł ziemię w dyby,
Rzucił kwiatami w okien szyby,
Śniegiem otulił pola wszędzie,
Posrebrzył także drzew gałęzie.  
 
Perłową taflą okrył stawy,
Wyniszczył w polu wszystkie trawy,
Przykrył siwizną niskie strzechy,
Puścił w obroty wichrów miechy.  
 
Lecą przez pola i polany,
Pchane wiatrem śnieżne tumany,
Że aż ciemno od nich na świecie,
Zostawiając duże zamiecie.       
  
 
Śnieżyca
(5.III.1942)  
 
Strzępi śniegu białą szatę
wiatr z dalekiej toni,
świszcze, szumi i zawodzi,
strzępy przed się goni.  
 
Pędzi polem, aż do wioski,
i jej nie ominie,
parsknie śniegiem,
buchnie śmiechem
diablim gdzieś w kominie.  
 
Pędzi drogą, prosto drogą,
aż napotka człeka,
ciśnie białym piaskiem w oczy,
aż do bólu, aż zamroczy
i dalej ucieka.  
 
Rozbestwionym mknie galopem,
zwycięstwo rozgrzewa,
aż oślepnie i ogłuchnie
w rozprysku o drzewa.   
 
 
4. Przebudzenie  
 
 
Przebudzenie
(17.IX.1940) 
 
Na runie łąk i łanach zbóż,
             w oparach mgły,
             krople rosy wiszą.
Przy świcie dnia, czerwieni zórz,
             pryskają sny
             z tą poranną ciszą.
Uleciał hen! Koszmarny świat,
            białością dnia w
            odległą pchany dal.
Sen niknie precz, czarowny kwiat,
            myśl za nim gna,
            Bo w sercu budzi żal.    
 
 
 
Wiatr
(11.VII.1940)  
 
Żwawy wietrzyk w ogród wpadł,
Zdmuchnął z wiśni świeży kwiat,
Okrył bielą cały sad,
Na szumiących łanach siadł.     
 
  
Ogródek 
(25. VI.1940)  
 
W tym malutkim ogródeczku
             tysiąc kwiatków lśni,
Pośród płatków na słoneczku
             roje pszczółek brzmi  
 
Krople rosy barwne płatki   
             stroją w srebrne szkła
W nich się kapią małe bratki,   
             zorza tęczą gra.   
 
 
Wieczór
(25.IV.1941)  
 
Milkną zwierząt głosy,   
           milknie ludzi ból
           w rozhoworze lasów,
           w cichej pieśni pól.  
Rzeka tylko szemrze
           budząc życie fal,
           płyną wartko z prądem
 
           w nieznaną im dal.         
 
 
Słońce już gaśnie
(14.X.1941) 
 
Słońce już gaśnie
za płonącym lasem,
ostatni już promień
na szczytach zapada,
wypływa mrok na ziemię,
tylko ptaszek czasem
zanuci trel ostatni
i w krzakach przepada.  
 
Umilkło wszystko:
brzegiem nad rowami
śpią cichutko wierzby,
wysokie topole,
krzaki dzikiego głogu
grusze nad miedzami,
spoczywa wśród zieleni
szaro-żółte pole.  
 
Rzeka jedynie 
grzmi obfita w wody,
nie znająca spoczynku,
ani nocnej pory;
ta ciągle rozśpiewana 
władczyni swobody
rozwiesza nad łożyskiem
białe płachty pary.   
 
 
Nocą 
(26.X.1941)  
 
Bladolicy księżyc nad wsią się kłoni,
Kąpie swe lśnienia w wód przejrzystej toni. 
 
             Roziskrzone gwiazdy na obłokach drżą
             Ciężarne rosą trawy ku ziemi lgną.  
 
Zaduma siadła nad strudzoną ziemią,
Słomiane strzechy w mroku nocy drzemią. 
 
              Kopuła szafiru świat tuli do snu,
              Cisza legła wokół po zgiełkliwym dniu.  
 
 
5. Miłość  
 
 
Miłość
(8.X.1941)  
 
Miłość – to serc cicha piosenka, 
            którą nas darzy 
            łaskawa ręka.
Miłość – to tajnia ukrytych drżeń, 
            co szczęściem znaczy 
            przeżyty dzień.
Miłość – to złudny, przepiękny kwiat, 
           co nowym urokiem
            przesłania świat.
Miłość – to dwojga serc potęga,
            co trudy kruszy
            i niebios sięga.
Miłość – pośród życiowej burzy 
           jest nam przystanią 
           i kwiatkiem róży.   
 
   
Pamiętasz tę chwilę?...
(7.III.1940)  
 
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
            kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas wyrzekłaś o czym marzysz snami: 
            O! mój najdroższy, o! mój ukochany.  
 
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
            kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas dotknęłaś moich ust ustami, 
             tak długom czekał, czekałem latami.  
 
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
            kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas uściskiem miłości spojeni,
           śniliśmy razem młodością pijani.    
  
  
Siedzę samotny
(10.III.1942)  
 
Siedzę samotny jak w potrzasku,
Krople deszczowe szyby sieką,
Szukam dokoła twego blasku
I swoje myśli ślę daleko.  
 
Oplotły ciebie całą w bieli
I twoich wdzięków skarby kradną
Aż mrok z zazdrości się rozścielił
I ukrył twoją biel paradną.      
 
Rzucasz hojną ręką kwiaty
(10.IV.1942)  
 
Rzucasz hojną ręką kwiaty, 
              swój wspaniały czar,
jakby bogom na obiaty 
              pierwszy wiosny dar.  
 
O! jak wabi mnie twe ciało, 
 
              jak durzy mnie woń,
tak, że zapaść by się chciało 
              w twą błękitną toń.   
 
Kocham...
(8.VIII.1936)  
 
Kocham! - płynie modlitwa 
              z ust chłopca, dziewczyny, 
              wkoło wre wiosna 
              oddech zapiera 
              - kwitną jaśminy.  
 
Kocham! - uścisk namiętny 
               łączy dwa serca jak stal,   
               są wniebowzięci, 
               chcą odejść sami 
               - a czegoś im żal...    
 
 
Jeśli będę
(13.X.1941)  
 
Jeśli będę słońcem jasnym, 
              co się hen! kolebie,
              będę świecił lśnieniem krasnym
               jedynie dla Ciebie.  
 
Będę: piersi twoje muskał, 
               stroił w tęczę głowę, 
               w oczach twoich szczęścia szukał,
               usta pił różowe.     
 
Zwróć na mnie...
(27.XI.1940)  
 
O! zwróć raz na mnie cudne oczy,
Które lazur niebu skradły,
Cudny zapach twych warkoczy
Swoją wonią mnie otoczył
Kiedym tylko je zobaczył.
Na mnie urok boski kładły
Twoje piękne, jasne oczy,
Które lazur niebu skradły.  
 
Rzuć mi uśmiech twój radosny,
Jasny niby ranna zorza,
Szczery niby uśmiech wiosny,
Który budzi życie sosny
I ptaszęcy śpiew radosny
Od gór naszych aż do morza.
O! Twój uśmiech jest radosny,
Jasny niby ranna zorza.  
 
Daj mi usta twe gorące
Słodki nektar od nich wezmę,
Chłód przyniosę na nie drżące,
Zadowolę je pragnące,
Zerwę róże te nęcące
Albo z bólu bez nich sczeznę.
Daj mi usta twe gorące
Słodki nektar od nich wezmę.   
 
  
Tango grają
(11.XI.1939)  
 
Tango grają.... 
             tulę cię w ramionach,
             jedwab twych warkoczy
             szyję mi otoczył,
             czuję ich zapach.
Serce bije....
             w najsłodszej pieszczocie
             spoglądam ci w oczy,
             rozkosznie mnie mroczy
             twe młode ciało.       
 
 
Walc 
(16.XI.1939)  
 
Rytm walca zdobywa, 
              upaja ten wir, 
              dokoła porywa, 
              choć nie czujesz sił.
Raz w lewo, to w prawo, 
              a walc jeszcze brzmi, 
              rozlega sie brawo, 
              z radości masz łzy.
Szum w głowie, jak wino, 
              to daje ci walc 
              i troski ci zginą,
              więc spróbuj i tańcz.    
 
 
Pożegnanie
(7.VIII.1942)  
 
Żegnaj dziewczyno, nie płacz już,
idziemy bronić Ojczyzny...
(ostatni uścisk, bukiet róż
zroszony drogimi łzami).
Nie płacz! - brać idziemy blizny
Na polu chwały – Bóg z nami.    
 
6. Modlitwa  
 
 
Modlitwa
(4.IX.1940)  
 
Wielkość Twą wielbię,
co wszystko może,
                Potężny Boże.
Święta Dobroci,
przed nią się korzę
                 Ojcze, mój Boże.
Dla nas stworzyłeś
ziemię i morze
                 Stwórco, mój Boże.
O łaski Twoje
proszę w pokorze
                 o dobry Boże.
Udziel mi światła
gdy głowę złożę
                 Najświętszy Boże.    
 
 
Gdy kościelne dzwony uderzą... 
(24.X.1940)  
 
Gdy kościelne dzwony uderzą: 
              obudzą serca struny, 
              płyną modły pod Boga strony 
              wszystkich ludzi, co wierzą.  
 
Z rozbolałej serca tej księgi 
              snują się skarg pacierze, 
              albo znów w mowy cichym szmerze 
              winą się podzięk wstęgi.   
 
Ukojeń jasna moc zaświata 
              swą ręką gładzi czoło, 
              radośnie śpiewa świat nam wkoło,
              swym tchnieniem troski zmiata.     
  
 
W noc wigilijną 
(23.XII.1940)  
 
W noc cichą, uroczą
gwiazdeczka prorocza
nad Betlejem 
            lśni.
Stajenka uboga,
osoba w niej droga
Jezusek tam 
             śpi.
Bez berła i złota
Najwyższa Istota
w niski zeszła
             kraj.
Wziął na się cierpienia,
by ludziom zbawienia
po śmierci dać
             raj.
Padamy przed Tobą,
Niebiańską Osobą
za miłości 
             trud.
Dziś każdy z nas szczerze
swe serce w ofierze
składa u Twych 
             stóp.   
 
 
 

Autor: Władysław Kwieciński; redakcja: Andrzej Kwieciński; wstęp: Tomasz Wypych