po znojnej pracy.
bezdomnym mroźne.
coś zostawić trzeba.
Pocałunek wiosny
(24.VI.1942)
Na widnokręgu jeszcze wstęgi zórz,
perliste krople barwą lśnią
na zbudzonych ziołach, zieleni zbóż
i na pękach drzew, co o wiośnie śnią.
W pocałunku wiosny wypiękniał świat,
dzwoni skowronek znany od lat
swój trel codzienny wśród porannych mgieł,
ziemia życiem tchnie – słychać pracy zgiełk.
W tym radosnym poszumie leśnych drzew,
w tym rozhoworze rzek, stawów i traw,
słychać, czuć i widać wiosenki zew,
co rzuca dokoła krociami barw.
Wiosna!
(16.V.1940)
Wiosna! – kołysze liśćmi drzew,
Wiosna! – ptaszęcy budzi śpiew,
Wiosna! – młodzieńczą burzy krew.
Wiosna! – zielenią tryska świat,
Wiosna! – pięknością zwodzi kwiat,
Wiosna! – upojeń czuję czad.
Żniwa
(wakacje 1935?)
Zaśmiało się słońce
Rozwydrzonym blaskiem,
Wyszli w pole żeńcy
Wczesnym dzionka brzaskiem.
Uderzono w kosy
Potężnym ramieniem,
Lecą krople rosy
Za każdym skinieniem.
Pełne życia dziewki
Wiążą dar ten boży,
Płyną skoczne śpiewki
Do wieczornej zorzy.
Obfite zbóż pola
Wielkie dzieło boże,
Napełnią zapola
W stodole, w komorze.
Wielbią wielkość
Boga Szczęśliwi wieśniacy,
Do dostatku droga
Wiedzie przez trud pracy.
Jesień
(wakacje 1935)
Wichry szumiące nad głową
Rzucają zwiędłe kwiaty i liście drzew,
Ziemia widnieje z dala barwą płową
I nagi stoi cicho na miedzy krzew.
Smutno i nudno w dzień jesieni bywa,
Pod głuchym lasem rozpostarta niwa
Ciemnieje w świetle ostatnich promieni,
Wszędzie jest szaro, a nigdzie zieleni.
Pieśń jesieni
(8.XI.1940)
Lecą liście, złote łzy drzew,
cichą strugą ku ziemi,
lgną w całunie na jeden zew,
smutny zew jesieni.
Stłumionym głosem śpiewa bór,
co wyrósł na tej ziemi
i nuci ptasząt wdzięczny chór
tęskną pieśń jesieni.
Zorana niwa cicho łka
ponura bez zieleni
i trawom rosy tryska łza
w głuchą noc jesieni.
Leciuchno płynie srebrna nić
po morzu lśnień promieni,
legendą swoją pocznie wić
w złoty dzień jesieni.
Całunem szarug
(27.XI.1940)
Całunem szarug, dni jesiennych spowity świat,
Wyblakłe lśnienia słońca pochłonęły chmury,
W zamglony widnokrąg wrzynają się kontury
Otulonych w zagatę, pękatych, wiejskich chat.
A w moim sercu jeszcze czuję miłą wiosnę,
Rozwija czułe, nowych uczuć, świeże róże,
Które opromieniają, jak wschodzące zorze,
Moje młodzieńcze lata – te chwile radosne.
Ale wkrótce radość wiosny na ziemię wróci,
Tchnienie słońca ją zbudzi i życie przywróci,
Śpiewy ptaszęce wytrysną pod niebios stropy,
Zatętnią raźnie drogą chłopców bose stopy,
Cisną kaskadą śmiechu wśród bujnej zieleni,
- Czy w moim sercu będzie zawsze bez jesieni?
Chryzantemy
(2.X.1941)
W porze późnej jesieni,
gdy kwiaty ziemię ścielą,
rozkwitły śnieżną bielą
prześliczne chryzantemy.
W kwiecie swoim zamknęły,
gdy zgasły słońca lśnienia,
promiennych dni wspomnienia,
prześliczne chryzantemy.
Pod tchnieniem mroźnej zimy,
gdy zwiędną roślin liście,
zawisną drzew okiście
jak białe chryzantemy.
Słoneczniki
(11.X.1941)
Słoneczników długie rzędy,
których blaski już pobladły,
cienie swoje wzdłuż pokładły
na ogrodu zżółkłe grzędy.
Pozwieszały ciężkie głowy
nad liściami, co pokotem,
świecącymi szczerym złotem,
okrywają zagon płowy.
Utęsknione ślą spojrzenia
za wiosennym dni promieniem,
rosy chłodnej ożywieniem,
łowiąc resztę słońca lśnieniem.
Z wami łączę się w tęsknocie,
do tych dni pełnych uniesień,
w tę pochmurną, słotną jesień,
co minęły, jak w przelocie.
Śnieg
(23.IX.1940)
Gwiaździste płateczki śniegu
płyną
w mglistym tumanie,
Rzucane wiatrem w biegu
giną
w białym dywanie.
Na gałęziach drzew okiście
wiszą
w zimnej martwocie,
Kołysane chrzęstem liści,
ciszą,
w niemej tęsknocie.
Mróz
(12.I.1941)
Ostry mróz zakuł ziemię w dyby,
Rzucił kwiatami w okien szyby,
Śniegiem otulił pola wszędzie,
Posrebrzył także drzew gałęzie.
Perłową taflą okrył stawy,
Wyniszczył w polu wszystkie trawy,
Przykrył siwizną niskie strzechy,
Puścił w obroty wichrów miechy.
Lecą przez pola i polany,
Pchane wiatrem śnieżne tumany,
Że aż ciemno od nich na świecie,
Zostawiając duże zamiecie.
Śnieżyca
(5.III.1942)
Strzępi śniegu białą szatę
wiatr z dalekiej toni,
świszcze, szumi i zawodzi,
strzępy przed się goni.
Pędzi polem, aż do wioski,
i jej nie ominie,
parsknie śniegiem,
buchnie śmiechem
diablim gdzieś w kominie.
Pędzi drogą, prosto drogą,
aż napotka człeka,
ciśnie białym piaskiem w oczy,
aż do bólu, aż zamroczy
i dalej ucieka.
Rozbestwionym mknie galopem,
zwycięstwo rozgrzewa,
aż oślepnie i ogłuchnie
w rozprysku o drzewa.
4. Przebudzenie
Przebudzenie
(17.IX.1940)
Na runie łąk i łanach zbóż,
w oparach mgły,
krople rosy wiszą.
Przy świcie dnia, czerwieni zórz,
pryskają sny
z tą poranną ciszą.
Uleciał hen! Koszmarny świat,
białością dnia w
odległą pchany dal.
Sen niknie precz, czarowny kwiat,
myśl za nim gna,
Bo w sercu budzi żal.
Wiatr
(11.VII.1940)
Żwawy wietrzyk w ogród wpadł,
Zdmuchnął z wiśni świeży kwiat,
Okrył bielą cały sad,
Na szumiących łanach siadł.
Ogródek
(25. VI.1940)
W tym malutkim ogródeczku
tysiąc kwiatków lśni,
Pośród płatków na słoneczku
roje pszczółek brzmi
Krople rosy barwne płatki
stroją w srebrne szkła
W nich się kapią małe bratki,
zorza tęczą gra.
Wieczór
(25.IV.1941)
Milkną zwierząt głosy,
milknie ludzi ból
w rozhoworze lasów,
w cichej pieśni pól.
Rzeka tylko szemrze
budząc życie fal,
płyną wartko z prądem
w nieznaną im dal.
Słońce już gaśnie
(14.X.1941)
Słońce już gaśnie
za płonącym lasem,
ostatni już promień
na szczytach zapada,
wypływa mrok na ziemię,
tylko ptaszek czasem
zanuci trel ostatni
i w krzakach przepada.
Umilkło wszystko:
brzegiem nad rowami
śpią cichutko wierzby,
wysokie topole,
krzaki dzikiego głogu
grusze nad miedzami,
spoczywa wśród zieleni
szaro-żółte pole.
Rzeka jedynie
grzmi obfita w wody,
nie znająca spoczynku,
ani nocnej pory;
ta ciągle rozśpiewana
władczyni swobody
rozwiesza nad łożyskiem
białe płachty pary.
Nocą
(26.X.1941)
Bladolicy księżyc nad wsią się kłoni,
Kąpie swe lśnienia w wód przejrzystej toni.
Roziskrzone gwiazdy na obłokach drżą
Ciężarne rosą trawy ku ziemi lgną.
Zaduma siadła nad strudzoną ziemią,
Słomiane strzechy w mroku nocy drzemią.
Kopuła szafiru świat tuli do snu,
Cisza legła wokół po zgiełkliwym dniu.
5. Miłość
Miłość
(8.X.1941)
Miłość – to serc cicha piosenka,
którą nas darzy
łaskawa ręka.
Miłość – to tajnia ukrytych drżeń,
co szczęściem znaczy
przeżyty dzień.
Miłość – to złudny, przepiękny kwiat,
co nowym urokiem
przesłania świat.
Miłość – to dwojga serc potęga,
co trudy kruszy
i niebios sięga.
Miłość – pośród życiowej burzy
jest nam przystanią
i kwiatkiem róży.
Pamiętasz tę chwilę?...
(7.III.1940)
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas wyrzekłaś o czym marzysz snami:
O! mój najdroższy, o! mój ukochany.
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas dotknęłaś moich ust ustami,
tak długom czekał, czekałem latami.
Pamiętasz tę chwilę? Byliśmy sami,
kwitły jaśminy i tulipany.
Wtenczas uściskiem miłości spojeni,
śniliśmy razem młodością pijani.
Siedzę samotny
(10.III.1942)
Siedzę samotny jak w potrzasku,
Krople deszczowe szyby sieką,
Szukam dokoła twego blasku
I swoje myśli ślę daleko.
Oplotły ciebie całą w bieli
I twoich wdzięków skarby kradną
Aż mrok z zazdrości się rozścielił
I ukrył twoją biel paradną.
Rzucasz hojną ręką kwiaty
(10.IV.1942)
Rzucasz hojną ręką kwiaty,
swój wspaniały czar,
jakby bogom na obiaty
pierwszy wiosny dar.
O! jak wabi mnie twe ciało,
jak durzy mnie woń,
tak, że zapaść by się chciało
w twą błękitną toń.
Kocham...
(8.VIII.1936)
Kocham! - płynie modlitwa
z ust chłopca, dziewczyny,
wkoło wre wiosna
oddech zapiera
- kwitną jaśminy.
Kocham! - uścisk namiętny
łączy dwa serca jak stal,
są wniebowzięci,
chcą odejść sami
- a czegoś im żal...
Jeśli będę
(13.X.1941)
Jeśli będę słońcem jasnym,
co się hen! kolebie,
będę świecił lśnieniem krasnym
jedynie dla Ciebie.
Będę: piersi twoje muskał,
stroił w tęczę głowę,
w oczach twoich szczęścia szukał,
usta pił różowe.
Zwróć na mnie...
(27.XI.1940)
O! zwróć raz na mnie cudne oczy,
Które lazur niebu skradły,
Cudny zapach twych warkoczy
Swoją wonią mnie otoczył
Kiedym tylko je zobaczył.
Na mnie urok boski kładły
Twoje piękne, jasne oczy,
Które lazur niebu skradły.
Rzuć mi uśmiech twój radosny,
Jasny niby ranna zorza,
Szczery niby uśmiech wiosny,
Który budzi życie sosny
I ptaszęcy śpiew radosny
Od gór naszych aż do morza.
O! Twój uśmiech jest radosny,
Jasny niby ranna zorza.
Daj mi usta twe gorące
Słodki nektar od nich wezmę,
Chłód przyniosę na nie drżące,
Zadowolę je pragnące,
Zerwę róże te nęcące
Albo z bólu bez nich sczeznę.
Daj mi usta twe gorące
Słodki nektar od nich wezmę.
Tango grają
(11.XI.1939)
Tango grają....
tulę cię w ramionach,
jedwab twych warkoczy
szyję mi otoczył,
czuję ich zapach.
Serce bije....
w najsłodszej pieszczocie
spoglądam ci w oczy,
rozkosznie mnie mroczy
twe młode ciało.
Walc
(16.XI.1939)
Rytm walca zdobywa,
upaja ten wir,
dokoła porywa,
choć nie czujesz sił.
Raz w lewo, to w prawo,
a walc jeszcze brzmi,
rozlega sie brawo,
z radości masz łzy.
Szum w głowie, jak wino,
to daje ci walc
i troski ci zginą,
więc spróbuj i tańcz.
Pożegnanie
(7.VIII.1942)
Żegnaj dziewczyno, nie płacz już,
idziemy bronić Ojczyzny...
(ostatni uścisk, bukiet róż
zroszony drogimi łzami).
Nie płacz! - brać idziemy blizny
Na polu chwały – Bóg z nami.
6. Modlitwa
Modlitwa
(4.IX.1940)
Wielkość Twą wielbię,
co wszystko może,
Potężny Boże.
Święta Dobroci,
przed nią się korzę
Ojcze, mój Boże.
Dla nas stworzyłeś
ziemię i morze
Stwórco, mój Boże.
O łaski Twoje
proszę w pokorze
o dobry Boże.
Udziel mi światła
gdy głowę złożę
Najświętszy Boże.
Gdy kościelne dzwony uderzą...
(24.X.1940)
Gdy kościelne dzwony uderzą:
obudzą serca struny,
płyną modły pod Boga strony
wszystkich ludzi, co wierzą.
Z rozbolałej serca tej księgi
snują się skarg pacierze,
albo znów w mowy cichym szmerze
winą się podzięk wstęgi.
Ukojeń jasna moc zaświata
swą ręką gładzi czoło,
radośnie śpiewa świat nam wkoło,
swym tchnieniem troski zmiata.
W noc wigilijną
(23.XII.1940)
W noc cichą, uroczą
gwiazdeczka prorocza
nad Betlejem
lśni.
Stajenka uboga,
osoba w niej droga
Jezusek tam
śpi.
Bez berła i złota
Najwyższa Istota
w niski zeszła
kraj.
Wziął na się cierpienia,
by ludziom zbawienia
po śmierci dać
raj.
Padamy przed Tobą,
Niebiańską Osobą
za miłości
trud.
Dziś każdy z nas szczerze
swe serce w ofierze
składa u Twych
stóp.