Szkoła Podstawowa w Płonce im. Władysława Kwiecińskiego "Lubicza"

Statystyki

  • Odwiedziło nas: 743959
  • Do końca roku: 251 dni
  • Do wakacji: 58 dni

Kalendarium

Środa, 2024-04-24

Imieniny: Bony, Horacji

Kartka z kalendarza

Wycieczka do Białowieży - dzień pierwszy

   Kolejny rok z rzędu, na początku czerwca, uczniowie naszej szkoły wyruszają na 3-dniową wycieczkę turystyczno-krajoznawczą w najciekawsze miejsca naszego kraju. Tym razem była to Białowieża i jej okolice - wielokulturowy i wielowyznaniowy region, najbardziej kojarzący się jednak ze skarbami swojej przyrody: Puszczą Białowieską i jej niepodzielnym królem - żubrem.

   Podróż rozpoczęliśmy 10-tego czerwca we wczesnych godzinach porannych. Po obowiązkowej kontroli autokaru przez "drogówkę", zajęliśmy miejsca i w wyśmienitych nastrojach, nieco po siódmej, ruszyliśmy w kierunku Lublina. Tam oczekiwał na nas nasz zaufany pilot, od wielu lat współpracujący ze szkołą, pan Sławek Juraszewski. Po powitaniu, już bez przystanków, ruszyliśmy w drogę do naszego pierwszego celu - małego miasteczka nad Bugiem - Drohiczyna. Tam obejrzeliśmy pojezuicki kompleks klasztorny wraz z okazałym Kościołem Trójcy Przenajświętrzej. Po krótkim rekonesansie wdrapaliśmy się na niewielkie wzgórze, gdzie na tarasie widokowym nacieszyliśmy oczy rozległą, sielską panoramą z rzeką Bug w roli głównej. W bezpośrednim sąsiedztwie obejrzeliśmy też, pierwsze tej wycieczki, bunkry tzw. "Linii Mołotowa". Kolejne, zwiedzane także wewnątrz, czekały nas nieco dalej, pare kilometrów od Drohiczyna.

   Drugi ważny punkt naszej wycieczki i chyba najważniejszy w tym dniu to zwiedzanie Grabarki. Stoi tam legendarna dla prawosławia cerkiew Przemienienia Pańskiego. Wzgórze, porównywane przez niektórych do Jasnej Góry, usiane jest tysiącami wotywnych krzyży, przyniesionych na nie przez pątników. Obiekt i jego otoczenie zrobiły na wszystkich wielkie wrażenie. Przy okazji uczniowie mogli pozować do zdjęcia przy Dębie Wolności zasadzonym przez Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego wspólnie z Metropolitą Polski Sawą, dla uczczenia 25-lecia wolności. Zaczerpnęli też wody z pobliskiego świętego źródła i zrobili zakupy w sklepie z pamiątkami.

   Nieco strudzeni spacerami, udaliśmy się do autokaru. Pełni wrażeń mieliśmy chwilę czasu dla siebie, którą niektórzy wykorzystali na krótką drzemkę. Nie trwała ona jednak długo, gdyż po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do bardzo nietypowego miejsca - strusiej farmy zwanej "Zagrodą Stefana". I tu zaskoczenie. Ten punkt programu wzbudził ogólny entuzjazm u uczestników, mogli oni bowiem własnoręcznie dokarmić młode (ledwie półtorametrowe) strusie, zakupić pamiątki w postaci wielkich strusich piór i pozwiedzać zabudowania farmy, przypominające skansen. Szkoda tylko że niewielu chciało słuchać naszego gospodarza - pana Stefana, ale cóż, to strusie były tu obsadzone w głównych rolach...

   Z wielkimi piórami w ręku i apetytem na solidną jajecznicę, wycieczka udała się w dalszą drogę. Teraz nadszedł czas na Hajnówkę i imponujący modernistyczną architekturą Sobór Świętej Trójcy. Kolejny obiekt sakralny tego dnia wcale nas nie znudził. okazał się bardzo spektakularny i  na wszystkich zrobił duże wrażenie. Również duchowny, który opowiadał jego historię, mówił bardzo zajmująco. Nie brakowało więc z naszej strony pytań o ten wyjątkowy zabytek.

   Po wyjęździe z Hajnówki wydawać by się mogło, iż pierwszy dzień wycieczki dobiega końca. Nic bardziej mylnego. Po zakwaterowaniu się w miejscu naszego noclegu i zjedzeniu obiadokolacji uczestnicy wycieczki, tuż przed zmrokiem, otrzymali rozkaz do wymarszu wgłąb puszczy na niezapowiadany marsz nocny, który był ukoronowaniem tego dnia. Obecność obowiązkowa! Tak więc mimo późnej pory i zmęczenia, pod przewodnictwem pana Sławka wyruszyliśmy do lasu. Słońce zaś, bezlitośnie chyliło się ku zachodowi.

   Noc zastała nas w kniei bardzo szybko, zmęczenie również. Po paru kilometrach grupa została podzielona. Część wycieczkowiczów, najbardziej zmęczona, wróciła do kwatery, zaś reszta z panami Adamem i Sławkiem, kontynuowała podróż w głąb puszczy - w królestwo drzew, dzikich zwierząt i mroku. Całe szczęście każde dziecko miało latarkę. Wrażeń było wiele, trochę strachu też, ale i jedna i druga grupa szczęśliwie powróciły do ośrodka przed godziną 23-cią, nie napotykając na swojej drodze rozeźlonego Leszego lub inne Licho... Tam, o dziwo, nawet najbardziej wycieńczeni błyskawicznie odzyskali wigor. Noc, wraz z jej ciszą, ogarnęła ośrodek dopiero po 24-tej...

  

  

 

Autor: Tomasz Wypych